Suwaczek z babyboom.pl

Thursday 22 August 2013

Wspominałam poprzednio, że zapisałam się na kurs prawa jazdy na motor. Dziś mogę z dumą napisać, że kurs zdałam 2 miesiące temu! :-)
Z małymi problemami bo musiałam podchodzić do Modułu II (jazda na placu manewrowym) dwa razy ale najważniejsze, że zdałam i teraz mogę prowadzić każdy motor, bez ograniczeń mocy.

Uczyłam się jeździć w świetnej szkole (http://www.absoluteridertraining.co.uk/ - polecam!) na rewelacyjnym motorze BMW 700GS. Duży i mocny motor ale do opanowania ;-)

Na początku mnie przerażało jak w ogóle dam radę go prowadzić ale po pierwszych kilku skrętach na placu manewrowym pojechaliśmy na miasto i moje obawy odeszły w zapomnienie :-)

A to ja zaraz po zdaniu ostatniego egzaminu

Na tyle skutecznie, że po pierwszym dniu tak mi sie spodobała jazda i prowadzenie 700-ki, że chciałam ją kupić jako swój pierwszy motor.

Ale...poczytałam sporo o motorach, ich parametrach, przeznaczeniu (tak, tak, są motory przeznaczone do jazdy po mieście, na dłuższe trasy, off-road, itd.) i z myślą o tym, że jednak w przyszłości chcielibyśmy razem z Marcinem pojezdzić na długich trasach to rozglądam się za motorem touringowym, czyli takim bardziej zabudowanym, z większą ilością owiewek dzięki którym podczas jazdy wiatr nie dmucha prosto na motocyklistę.

Ale wystarczy o mnie :-)
Teraz trochę o Mateuszu. Nasz ukochany Maluch już wcale takim maluchem nie jest ;-)
Rośnie Synek jak na drożdżach! W dalszym ciągu chodzi do żłobka, który zresztą coraz bardziej lubi. Trochę mnie śmieszy bo rano często zdarza się (a raczej zdarzało bo idzie ku lepszemu w tej kwestii), że Młody nie ma ochoty zostawać w żłobku, najchętniej odwróciłby się na pięcie i poszedł z powrotem do domu. A dla odmiany po południu jak go odbieram to wykorzystuje czas na zabawę do ostatniej minuty, tak mu się podoba i nie chce iść do domu :-)

Będę to ciągle powtarzać, żłobek ma fantastyczny, lepiej nie mogliśmy trafić przy wyborze. 4-5 minut od domu, 1 opiekunka na 3 dzieci, śpi ile chce, bawi się gdzie chce (na powietrzu czy w sali), średnio 3 razy w tygodniu idą do parku czy do lasu na spacer. 2 tygodnie temu cała grupa pojechała autobusem (najlepsza frajda!) na pobliską farmę gdzie w sadzie zbierali czereśnie. Do dzisiaj bluzki którą Mateusz miał tego dnia na sobie nie mogę doprać ;-)
Po powrocie z farmy z zebranych czereśni zrobili ciasto i smacznie zajadali na podwieczorek.

Mateusz chyba pójdzie w ślady dziadka górnika ;-D

w pogoni za mamą i tatą :-)

na pobliskiej farmie




Jak widać, u nas wszystko w porządku. Za 2 dni wybieramy się na nasz pierwszy wspólny wypad pod namioty!
Od kilku dni przygotowuję Mateusza na ten wyjazd i buzia mu się cieszy jak tylko słyszy o namiocie :-)

Najbliższe 2 tygodnie będą dość intensywne bo za półtora tygodnia (1 września) lecimy na tydzień do Tunezji. To będą nasze pierwsze wakacje "pełen-wypas" w hotelu przygotowanym dla dzieci pod każdym względem. Zaczynając od specjalnego basenu dla mniejszych dzieciaków, pokoju gdzie można karmić piersią na osobności, specjalnego bufetu z przysmakami dla dzieci po plac zabaw i przedszkole gdzie dzieciaki mogą się wyszaleć. 

Już się nie mogę doczekać :-)


Skanes Family Resort


Tuesday 2 April 2013

Niebawem moje "zaniedbalstwo" blogowe będzie obchodziło pierwszą rocznicę. Hańba!

Zawsze powtarzam sobie, że będę pisała na bieżąco a później przez kilka miesięcy nie mogę się zebrać żeby napisać choć kilka zdań. Tym razem nie będę niczego obiecywać tylko będę pisać na ile chęci i zapału wystarczy.

Jako, że ostatni wpis jest z czerwca zeszłego roku dużo rzeczy się pozmieniało.

Jeśli chodzi o Małolata to jest zdrowy, często daje w kość, ma wszystkie zęby poza piątkami i co najważniejsze nareszcie "wskoczył" na 50. centyl jeśli chodzi o wagę, czyli ma wagę idealną jak na swój wiek. Cały czas jest na dole siatki centylowej pokazującej wzrost. Wzrost wagi bardzo mnie cieszy bo przez ponad dwa lata utrzymywał się na dolnej skali. Mimo, że zawsze dużo jadł to waga nie chciała podskoczyć.
Kilka miesięcy temu miałam rozmowę w żłobku z p.dyrektor na temat jedzenia. Przez długi czas Mateusz jadł podwójne a nawet potrójne porcje a waga stała w miejscu. Otwarcie nikt tego nie powiedział ale miałam wrażenie, że podtekst rozmowy jest taki, że "głodzimy" Młodego i dopiero w żłobku może się porządnie najeść ;-)
Najważniejsze, że wszystko wróciło do normy!

Nie mogę pominąć ważnej dla mnie kwesti czyli...zapisania się na kurs prawa jazdy na...motor!!! :-)
Tatuś przyczynił się do tego bo będąc na wystawie motocyklowej zagadał, że może jeśli jest okazja zapiszę się w końcu na kurs. I stało się :-)

"Tata, tam jedziemy!"

Będę uczyć się jeździć przez tydzień, później egzamin na placu manewrowym a drugi na mieście.
Żeby w ogóle przystąpić do kursu trzeba zdać egzamin teoretyczny. Na szczęście mam to za sobą. Kilka dni temu zdałam egzamin i teraz czekam na informację od BMW kiedy zaczynam kurs.
Już nie mogę się doczekać :-)

Na koniec kilka zdjęć z naszej sesji świąteczno-urodzinowej. Postanowiliśmy, że co roku będziemy robić takie pamiątkowe zdjęcia, to druga nasza sesja. Pozdrawiamy Edytkę, naszą Fotografkę :-)













Tuesday 12 June 2012

Run Forest, run :-)

W niedziele (10 lipca 2012) bralismy udzial w biegu w St.Albans.

My "bieglismy" 1,5 km "fun run" a moj Maz biegl polmaraton.

  

Bylo ponad 3000 ludzi.

 

 Mlody w trakcie biegu zasnal ;-) Ja, jako malo lubiaca bieganie, bardziej z nim truchtalam pchajac wozek ale liczy sie ukonczenie biegu i radosc z tego niz same wyniki :-)

 Mlody z zaciekawieniem medal ogladal :-)

   

 Czekalismy grzecznie na Tatusia. Jak go zobaczyl to o malo nog sobie nie polamal ;-))))

   

 A tu dumny Tatus z Synkiem po ukonczeniu pol-maratonu.
Zmeczony ale szczesliwy...ze juz po biegu ;-))

 

 Na koniec zdjecie calej Rodziny :-)

   

 A tu juz jedziemy do domu ;-)))
(przynajmniej probujemy jechac ;-))))

   


 A tak wygladalismy rok temu po biegu "Race For Life", wielkim wydarzeniu charytatywnym co roku organizowanym w Wielkiej Brytanii.
 

W tym roku, jak tylkowrocimy z Polski, wybieramy sie na kolejny bieg. Trzymajcie za nas kciuki :-)

A tak swoja droga to jak Mlody sie zmienil. Kilka dni temu (w dniu biegu) skonczyl 18 miesiecy. Kawal chlopa juz z Niego :-)))


Friday 25 May 2012

Zdjeciowo

Kilka zdjec z ostatnich tygodni


Na sniadanko pyszna kanapka z dzemem i Bob budowniczy. Nic Go nie oderwie od monitora ;-)



 Na spacerze kazde auto czy motor pokazuje i wola buummm



"Pomagam Tacie pchac wozek bo cos slabo mu idzie" :-)



A tu mam dosc pchania i wspinam sie na furke :-)



Moze mina na to nie wskazuje ale Mlody uwielbia byc noszony w plecaczku



Spragniona dzidzia



"Zglodnialem po wycieczce"



Bylismy nad morzem....cuuudnie bylo



Maly informatyk, pewnie po Tacie :-)))



Szybki Kaczor Donald z rana...



albo Bob Budowniczy i mozna do zlobka pedzic



Dziekujemy za uwage :-)
Mateusz + Mama i Tata

Thursday 19 April 2012

Czas na nowości

Przeprowadziliśmy się a w związku z tym sporo zmian nastąpiło.

Mieszkamy teraz 20 minut od Londynu więc nie ma problemu żeby w razie potrzeby podjechać do "miasta" ;-) Piszę "miasta" bo Dartford w porównaniu z Londynem to jak wioska. Ale nam to jak najbardziej pasuje. W końcu mogę otworzyć okno i słyszeć śpiew ptaków a nie tylko klaksony.
Poprzednie mieszkanie było przytulne i blisko centrum ale hałas i spaliny były nie do zniesienia.
Zawsze będę miała sentyment do tego miejsca bo to był "pierwszy dom" Młodego, tam mieszkaliśmy przez pierwsze miesiące Jego życia. A było to tak :-)





W związku z przeprowadzką musieliśmy zmienić żłobek. I mimo, że z poprzedniego byłam zadowolona to obecny jest o niebo lepszy. Dzieciaki większość czasu spędzają na świeżym powietrzu. Każda grupa ma wydzielony duży ogród gdzie mają różne zabawki. Młody bardzo lubi zjeżdżalnię, wspina się na nią i na górze woła żeby wszyscy na niego patrzyli :-))) Potem grzecznie siada i sam zjeżdża, taki zdolniacha! ;-))



W pokoju mają królika który zwie się Fifi. Pierwszego dnia Młody próbował się z nim zaprzyjaźnić wsadzając palce przed szczeliny. Na szczęście Fifi jest przyzwyczajony do "marchewkowo-kształtnych" przedmiotów i dzięki temu Młody ma wszystkie paluszki :-))))

Pisałam poprzednio, że Mateusz zrobił pierwsze kroki. Jako, że minęło trochę czasu, teraz Młody zasuwa gdzie tylko może. A raczej gdzie on chce bo wciska się w każde kąty :-)

Kilka dni temu dostał pierwszy raz łyżkę do ręki i sam wcinał obiad.
I muszę go pochwalić bo jak na naukę samodzielnego jedzenia to nie pobrudził się zbytnio i "wiosłował" łychą aż miło było patrzeć. Nawet pomocną dłoń mamy odrzucił ;-)


Miłego czytania i oglądania :-)



Wednesday 11 January 2012

Witamy w Nowym Roku!

Kilka dni temu przypomniałam sobie, że dawno na bloga nie pisałam. I po wejściu na stronę z wielkim zdziwieniem odkryłam, że ostatni wpis jest z września. Żeby jeszcze dolać oliwy do ognia i bardziej się zaczerwienić ze wstydu to w zeszłym roku napisałam tylko 4 wpisy!!!
A tak bardzo chciałam żeby Mateusz miał pamiątkę gdy będzie starszy, że może kiedyś zajrzy na te strony i przeczyta jak to było gdy był takim Maleństwem. Ale ale, nie ma się do rozczulać tylko wziąć do roboty i nadrobić zaległości.

Chyba łatwiej będzie pisać od tego co się wydarzyło ostatnio bo to lepiej pamiętam.

4 dni temu odbyła się Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy. Również w Londynie zbierano pieniądze na szczytny cel. My również wzieliśmy dział w zbiórce i dostaliśmy orkiestrowe serduszko.

Było trochę zimno co widać po czerwonym nochalku ale daliśmy radę :-)

Kolejną kwestią o której nie mogę zapomnieć są postępy w chodzeniu :-) Kilka dni temu Młody zrobił pierwsze 3 kroki. Dumni z niego byliśmy niesłychanie choć on jakoś specjalnie nie zarejestrował tego faktu ;-)))) Póki co, wyczynu nie powtórzył, ale nic na siłę.

Do chodzenia się nie rwie ale raczkuje z prędkością światła. Slychać tylko jak przebiera czterema kończynami i wtedy wiadomo, że zbliża się Monster i zaraz będzie atakował ;-)))))))

Bardzo ładnie staje przy meblach. Do niedawna nie było mowy żeby stanął samodzielnie, bez trzymania się choćby jedną ręką np stołu. Od tygodnia coraz śmielej i częsciej puszcza się podpórki i stoi stabilnie kilka sekund.

Co do Świąt i Sylwestra które niedawno minęły. Była u nas na kilka dni Babcia. Spędziliśmy wspólnie Wigilię, noc Sylwestrową, pozwiedzaliśmy kilka fajnych miejsc.

Moja ukochana Rodzina



















Czas spędziliśmy bardzo przyjemnie ale jak tylko Babcia poleciała do Polski pomyśleliśmy sobie, że fajnie byłoby mieć Babunię u siebie na stałe. Ale...na dzień dzisiejszy takiej możliwości nie ma i musimy się z tym pogodzić.

Pozostając w klimacie świątecznym oto jaką kartkę Mateusz zrobił dla nas na Święta :-)





Nasz Roczniaczek
10 grudnia 2011 obchodziliśmy Roczek naszego Szkraba. Młody miał nawet okolicznościową koszulkę na tę okazję.

Tego dnia nie robiliśmy żadnej imprezy. Tydzień później, przy okazji Wigilii w Swindon były prezenty za które bardzo dziękujemy, tort i świętowanie :-)

Czas pędzi nieubłaganie. Wczoraj minęło 13 miesięcy od dnia narodzin Mateusza a wydaję się jakby to było kilka dni temu.

Rośnij zdrowo nasz Skarbie!!!

Friday 23 September 2011

9,5 miesiaca za nami....

Jak ten czas leci, ani sie nie obejrzeliśmy a Młody ma już 9,5 miesiąca. Dużo rzeczy sie wydarzyło od ostatniego wpisu.    

                                     Pierwszy samodzielny siad


Pierwszy arbuz, którego Młody sam zajadał



Od 1 lipca Mateusz zaczął chodzić do żłobka.
Tu pierwszy wypad do parku i oczywiście dowodzi całą bandą ;-)))


Minęły już prawie trzy miesiące od kiedy zapisaliśmy go do żłobka i wygląda na bardzo zadowolonego.
Codziennie jest brudny od stóp do głowy, dosłownie :-) Niekiedy włosy aż mu się kleją ale jak się bawi "pastą" czekoladową wymieszaną z płatkami kukurydzianymi i wodą to owa pasta jest WSZĘDZIE :-)

W żłobku ma bardzo dużo różnych zabawek, ogromny pokój podzielony jest na osobne sekcje gdzie są np tylko metalowe i srebrne zabawki czy łyżki.

Kolejna "sala" to raj dla dziewczynek, wszystko w różu, falbankach i wszędzie pełno lalek.

Młody upodobał sobie kącik "czytelnika" :-)
Namiętnie wspina sie na szafeczkę i wybiera co ciekawsze książeczki.

Najwięcej emocji jest gdy Mama odbiera Szkraba z przedszkola.

Panie codziennie rozczulają sie nad nim, że taki grzeczny i śliczny, same achy i ochy :-)
Ale komu one to mówią, codziennie przekonujemy się że mamy najwspanialszego Synka pod słońcem.
I mimo, że nad ranem gdy ląduje w naszym łózko "dospać" godzinę czy dwie ciągnie mnie za włosy czy Tatę za nos, to i tak wystarczy że się uśmiechnie czy po swojemu zacznie mówić i od razu człowiekowi weselej się robi :-)

Takiego mamy wesołego Szkrabka :-) I chcemy takich więcej ;-)))))

Tak jak pisałam wczesniej, dużo się wydarzyło w ostatnim czasie. Głównie dobre rzeczy ale muszę napisać ze byliśmy 3 dni w szpitalu. Mateusz kilka dni mial wysoką gorączkę, sięgającą nawet 40,4st.C. Byliśmy kilka razy u lekarzy ale w Anglii podstawowym lekarstwem na wszelkie dolegliwości jest Paracetamol ewentualnie Ibuprom. Powyższe leki pomagały jedynie na godzinę, dwie, do tego pojawiła się wysypka na całym ciele, po kilku dniach Mlody stracił glos i wtedy pognaliśmy do szpitala. Kilku godzinne czekanie aż nas przyjmą, jak już go obejrzeli to musieliśmy czekac na opinie kolejnego lekarza, który zaczął wieczorny dyżur.
Diagnoza: wirus niewiadomego pochodzenia i lekkie odwodnienie.
Leczenie: nawodnienie przez sondę prowadzącą przez nos do żołądka i tyle.
Spędziłam z Mateuszem 3 dni w szpitalu i faktycznie po samym porządnym napojeniu go wodą z elektrolitami i wyrównaniu poziomu witamin i minerałów w organizmie wrócił do zdrowia.
Ale oglądanie swojego dziecka w takim stanie to dla mnie traumatyczne doświadczenie. Obyśmy już nie musieli przez to przechodzić.
Teraz Syncio jest teraz zdrowy jak rydz i coraz częściej podejmuje próby wstawania gdzie się tylko da i przy czym się tylko da. I muszę przyznać z nieukrywaną dumą że idzie mu bardzo dobrze. Oczywiscie któreś z nas musi być przy nim bo niekiedy zapomina sie i puszcza sie np stolika dlatego dla bezpieczeństwa trzymamy go za tyłek albo za to co na tym tyłku się znajduje. Ale upadanie też pewnie szybko opanuje :-)

A tak poza "dzieciowym" tematem to jestem w trakcie pakowania. Jutro Tata leci do Warszawy na niedzielny Maraton Warszawski (trzymamy moooocno kciuki, dawaj Tatuś, dawaj!!!)  a my za 2 dni lecimy odwiedzić Babcię. To bedzie pierwsza nasza "samotna" podróż samolotem wiec kto ma kciuki niech trzyma żeby Mama dała radę i sie nie rozkleiła podczas lotu ;-)) Mam nadzieję, że Młody będzie tak zajmujący, że nie będę miała nawet czasu na nasłuchiwanie co trzeszczy w samolocie.

Odezwiemy sie już od Babci i zamieścimy fotki z nowego placu zabaw jakie w Tychach ufundowała firma "Nivea". Jeszcze osobiście nie sprawdziliśmy jak to wszystko wygląda ale znajomi wypowiadali sie o placu w samych superlatywach.